sobota, 10 maja 2008

Żal

Oj, oj, zapomniały dziwki o swojej melinie. A nie! Noszę ją w myśli, mimo że na tym poprzestaję.

Dzisiaj chciałbym poruszyć modny szczególnie w środowiskach młodzieżowych ostatnio temat. Zatem chyba jesteście świadomi, co znaczy "żal", "ale żal", "co za żal", "ża{2,}l" i temu podobne. Stwierdzenie to wyraża daleko posuniętą (na wylot, tej) dezaprobatę w stosunku (w tym, co posunięto na wylot) do osoby, jej kontrowersyjnego zachowania, wytworów artystycznych (patrz: tu) — produktów jako takich.

Pierwszy prekursor tego prądu społecznego, jaki mi się nasuwa, to Kohelet. Marność nad marnościami i wszystko marność (Vanitas vanitatum et omnia vanitas), powiadał. Chodzi tu oczywiście o dosyć nierozbudowaną interpretację, tzw. płytką penetrację, na którą jeszcze się możecie z potem na karku zdobyć. Tłumacząc na nasze: Żal nad żalami i wszystko żal. Podejrzewam, że w obecności Waszych babci i papieża nie śmielibyście wydobyć z siebie dalej posuniętej, niekonstruktywnej krytyki.

W historii między Koheletem a nami istniało jeszcze jedno powiedzenie będące własnością domeny publicznej: Żal dupę ściska. Co niektórzy mogliby się ucieszyć, gdyby podczas sami-wiecie-czego ich partner czytał nasz blog. A wyszło z mody zapewne dlatego, że mimo swojej dokładności oddawania emocji, pozostawało jednak niskopoziomowe.

Żal, że PWN nie nadąża za nami, bo bym Wam tu przytoczył jakiś fajny cytacik. A że brak u nich takowego, to sobie podsumowująco notkę takowy dopiszę:

4. posp. «wyrażenie swojej krytycznej dezaprobaty w stosunku do kogoś lub czegoś»